– Jako członek Apostolatu Fatimy od 2011 roku postanowiłem zwierzyć się z wydarzeń swego życia, które było dramatyczne, ale również szczęśliwe i radosne pod Boga i Maryi opieką. Dzięki tej opiece przeżyłem pomyślnie okupację hitlerowską i niebezpieczne czasy komunistycznego zbrodniczego reżimu PRL-u – mówi Pan Witold Zboralski.
Pan Witold urodził się w 1932 roku w domu sióstr klarysek przy kościele p.w. Świętego Ducha w Bydgoszczy. – Gdy byłem małym chłopcem z Mamą i Tatą uczestniczyłem często w uroczystych Mszach Świętych w tym kościele. Pradziadek mego ojca był zamożnym kasztelanem, walczył w powstaniu styczniowym, za co został rozstrzelany, a jego cały majątek skonfiskowany. Mój ojciec brał udział w I wojnie światowej. Za waleczność w walce o Lwów otrzymał odznakę pamiątkową „Orlęta” i dosłużył się też wielu innych odznaczeń.
Wojenna tułaczka
Gdy rozpoczęła się II wojna światowa Pan Witold miał siedem lat. Pierwszą część niemieckiej okupacji spędził u rodziny na wsi. W 1943 roku Niemcy zamierzali wcielić go do Hitlerjugend. – Stanowczo nie wyraziłem zgody, odpowiadając, że jestem Polakiem i z tego powodu nie mogę być Niemcem. Ta odpowiedź rozzłościła gestapowców do tego stopnia, że zostałem pobity. Ujście z życiem z rąk hitlerowskich oprawców i szczęśliwy powrót do mieszkających w Bydgoszczy rodziców Pan Witold przypisuje opiece Matki Bożej.
Nie dla PRL-owskiego życia w kłamstwie!
– Gdy zaczęła się wolność naszej ojczyzny, doznałem wielkiej radości, ale nie trwała ona długo, bo nastąpiła okupacja sowiecko-bolszewicka. Stałem się zdecydowanym opozycjonistą wobec okupacyjnego zbrodniczego rządu. Pracując w różnych zakładach pracy jako inspektor ds. przemysłowych, nieustannie stwierdzałem zorganizowaną korupcję przestępczą, której dopuszczali się głównie kierownicy partyjni. Nałożone obowiązki wykonywałem uczciwie i właśnie z tego powodu nie otrzymywałem awansów finansowych i premii.
Warto podkreślić, że ze względu na wykazywane nieprawidłowości i niegospodarności w działalności przedsiębiorstw oraz brak zgody na fałszowanie dokumentów Pan Witold był wielokrotnie zwalniany i przenoszony do innych zakładów pracy.
Działalność społeczna
– W 1980 roku utworzyłem i zostałem przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” w Bydgoszczy. Moją działalność wykonywałem społecznie, dla dobra ludzi, ale także patriotycznie, w celu odzyskania utraconej suwerenności i niepodległości Ojczyzny. W stanie wojennym zostałem w trybie natychmiastowym zwolniony z pracy. Dopiero po niemal 40 latach od tych wydarzeń otrzymałem od przewodniczącego NSZZ „Solidarność” pismo z „Ryngrafem Solidarności”, wizerunkiem Orła w Koronie i słowami Bóg, Honor, Ojczyzna, które były i są podstawą mego życia.
Już jako emeryt Pan Witold zaangażował się w połowie lat 90. w pomoc właścicielom lokat pieniężnych jednego z upadających wtedy banków. – Po 13-miesięcznej ciężkiej pracy społecznej udało się odzyskać wraz z odsetkami należne pieniądze – wspomina z satysfakcją.
Rodzina jest najważniejsza
– Najważniejszym i najbardziej szczęśliwym wydarzeniem w moim życiu było i jest zawarte małżeństwo z ukochaną Renatą. Doznałem wielkiej łaski Bożej i Maryi Jezusowej, bo obdarzony zostałem kochanymi córkami Aleksandrą i Hanną oraz wspaniałą wnuczką Julią Faustynką. W 2018 roku w czasie uroczystej Mszy Świętej w kościele parafialnym w Bydgoszczy ze wzruszeniem przeżywaliśmy rocznicę 50-lecia swojego małżeństwa. Z tej okazji otrzymaliśmy odznaczenia od Prezydenta Polski i Prezydenta Bydgoszczy.
– W naszym sędziwym wieku jesteśmy otoczeni troskliwą oraz serdeczną opieką przez kochające córki i wnuczkę. Z radością mogę podkreślić, że pielęgnują one rodzinne tradycje, obchodzą święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy.
– W każdą pierwszą sobotę miesiąca do mojej chorującej na Alzheimera małżonki przybywa ksiądz z naszej parafii, modli się i udziela Jej błogosławieństwa i Komunii Świętej. Należąc do Apostolatu Fatimy, zwróciłem się z prośbą do sióstr zakonnych o modlitwę za moją chorą małżonkę, sam też codziennie modlę się o lepsze zdrowie dla chorej i siły potrzebne do opieki nad nią.
Pod opieką Jezusa i Maryi
Najświętszej Maryi Pannie Pan Witold przypisuje m.in. uniknięcie wywózki do obozu śmierci podczas II wojny światowej oraz pokonanie wielu problemów zdrowotnych, z którymi podczas swojego długiego życia się borykał: wyleczenie z groźnego i nieznanego wirusa, a także z powracających wielokrotnie ataków choroby nowotworowej. Jak podkreśla: Te pomyślne i szczęśliwe wydarzenia zawdzięczam Panu Bogu i Maryi, dziękując za nie w swoich modlitwach.
Apostolat Fatimy
Pan Witold dzieli się też swoimi wrażeniami z uczestnictwa w Apostolacie Fatimy: – Wzmacnia ono moją wiarę chrześcijańską, zwiększa siłę w sprawiedliwym postępowaniu w życiu osobistym. O moim uczestnictwie w Apostolacie najbliżsi wyrażają swoje uznanie i podziw. Pochwalają moją działalność w tak sędziwym wieku. W gronie przyjaciół informuję z satysfakcją o swym uczestnictwie w Apostolacie i z przyjemnością pokazuję otrzymane pamiątki i upominki. Z wdzięcznością dziękuję w swych modlitwach za wsparcie modlitewne sióstr, między innymi wtedy odmawiam Różaniec, który otrzymałem w prezencie.
Opracował: Janusz Komenda