Damian Kosiński – „Bóg nigdy nie daje nic ponad to, co możemy znieść”

Myślę, że fakt przynależności do Apostolatu jest jedną z dróg, którą Pan Bóg stopniowo i nieustannie przybliża mnie do Siebie. Zawsze, zwłaszcza w sytuacji, kiedy mam ważne dla mnie intencje, zwracam się do Boga przez Maryję. Widzę tego owoce w postaci ogromu łask i wsparcia, które otrzymała moja rodzina, szczególnie od czasu narodzin mojego syna Stasia – przyznaje Pan Damian Kosiński, Apostoł Fatimy od 2006 roku.

Uczestnictwo w tej modlitewnej wspólnocie jest dla mnie wsparciem duchowym i daje świadomość uczestniczenia w czymś ważnym, co jest szczególnie istotne w czasach obecnego zamętu duchowego. Staram się pamiętać w modlitwie o Apostolacie Fatimy i jego członkach – deklaruje Pan Damian. Pan Damian ceni sobie zwłaszcza figurkę Matki Bożej Fatimskiej otrzymaną po kilku miesiącach uczestnictwa w Apostolacie. Wyjątkowym nabożeństwem darzy Najświętszą Pannę Maryję, a ponadto św. Józefa, św. Stanisława Papczyńskiego i swoich patronów: św. Damiana i św. Franciszka z Asyżu. Do ulubionych modlitw Pana Damiana należą Koronka do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Z nabożeństw najbardziej lubi uczestniczyć w liturgii Wigilii Paschalnej w Wielką Sobotę. Bardzo pięknie brzmią Jego słowa na temat Najświętszej Ofiary Ołtarza: – Jeśli chodzi o praktyki religijne, nie ma nic piękniejszego niż Msza Święta.

Dojrzewanie do wiary

Droga do zrozumienia tej prawdy nie była w przypadku Pana Damiana taka prosta, bo choć został ochrzczony, uczęszczał na zajęcia z religii i przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej, to jak szczerze przyznaje, Boga musiałem szukać w dużej mierze samodzielnie. Był czas kiedy w kościele pojawiałem się tylko na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Potem zaczęło się to zmieniać. W sumie moja droga do wiary była długim dojrzewaniem i przeżywaniem kolejnych przełomów duchowych, ale też kryzysów wiary. Zmaganie się nie było łatwe, zwłaszcza że wokół spotykałem się raczej z niezrozumieniem. Większość osób, z którymi miałem do czynienia, była raczej obojętna religijnie.

               Warto przytoczyć tu słowa Pana Damiana, który dostrzega kluczową rolę Matki Bożej w swoim nastawieniu do Boga i wiary: – Nasuwa mi się na myśl sytuacja sprzed kilkunastu lat, kiedy znajdowałem się w poważnym kryzysie. Ciemność duchowa, grzechy, problemy z pracą. Krótko mówiąc: nic się nie układało. Nie widziałem już dla siebie szansy wyjścia z impasu. I wtedy właśnie w mojej ówczesnej parafii odbywała się peregrynacja obrazu Świętej Rodziny z sanktuarium w Kaliszu połączona z rekolekcjami adwentowymi. Zwróciłem się całym sercem o pomoc do Pana Jezusa, Maryi i świętego Józefa. I wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze. Z racji tego, że kierowałem moją modlitwę do Świętej Rodziny, udział łask otrzymanych za pośrednictwem Matki Bożej jest tu oczywisty.

               Każde życie pochodzi od Boga

Decydujące znaczenie miał przełom duchowy, którego Pan Damian doświadczył niedługo przed narodzeniem swojego pierworodnego syna Stasia w 2020 roku. Ale tutaj oddajmy głos żonie Pana Damiana, Pani Joannie, która gorąco popiera udział Pana Damiana w Apostolacie, również czyta czasopisma otrzymywane od Stowarzyszenia i to Ona zaproponowała wysłanie cytowanego poniżej świadectwa do redakcji „Apostoła Fatimy”. Tak opisuje Ona związaną z narodzinami Stasia sytuację:

               – Pobraliśmy się późno, w wieku 38 lat. Po ślubie szybko zaszłam w ciążę. Byliśmy bardzo szczęśliwi. W rutynowych badaniach „starszych” mam okazało się, że nasz synek może mieć Zespół Downa. Zaproponowano nam badania prenatalne, których wynik potwierdził tę wadę genetyczną naszego synka. Byliśmy smutni, przybici, może nawet trochę zbuntowani na Boga. Jednak jakaś siła kazała nam się nie poddawać. Gdy pani doktor, która mnie konsultowała, zapytała, czy kontynuuję ciążę czy kończę, naprawdę bez wahania powiedziałam, że kontynuuję, bo wiedziałam, że każde życie pochodzi od Boga i tylko On ma prawo je odebrać.

               Modlitwa i przełom duchowy

Państwo Kosińscy wraz z rodzicami rozpoczęli odmawianie Nowenny Pompejańskiej, a siostra Pani Joanny wysłała intencję na Nowennę za chorych do Sanktuarium Świętego o. Stanisława Papczyńskiego. W intencji Stasia, którego patronem został ojciec Papczyński, zamówiono dwie Msze Święte. Rodzice odwiedzili też proboszcza parafii w Miętnem, księdza Jerzego, który modlił się o zdrowie dla Stasia oraz swoją modlitwą doprowadził do głębokiego, duchowego uzdrowienia Pana Damiana. – Przy okazji tych wszystkich doświadczeń nabraliśmy nadziei i otrzymaliśmy szereg łask, których się nie spodziewaliśmy. Modliliśmy się do Maryi gorąco, choć czasem nie mieliśmy już sił. Mnie nachodziły wątpliwości i nieraz płakałam, czy Staś będzie zdrowy – pisze Pani Joanna.

               Upragnione dziecko państwa Kosińskich urodziło się dwa tygodnie przed terminem. – Już przy porodzie okazało się, że Stasio ma Zespół Downa. Jednak, gdy go tylko zobaczyłam, od razu go pokochałam całym sercem. Nie widziałam jego wady, tylko to, jaki był śliczny w tej czapeczce. Mąż miał trudne chwile po porodzie. Przeżył straszny bunt. Trwało to kilka dni. Dopiero po spowiedzi otrzymał wewnętrzny pokój od Boga tak, że ze spokojem oczekiwał nas w domu. Bardzo szybko on też pokochał Stasia i bardzo czule się nim opiekował – wspomina Pani Joanna.

               Zostaliśmy wysłuchani 

Stasio rośnie i rozwija się w swoim tempie. Jednak, co ważne, nie ma żadnej z chorób, które bardzo często towarzyszą dzieciom z ZD (wady serca, chorej tarczycy, oczu, uszu, trudności z jedzeniem, wydalaniem), jest bardzo ciekawski, towarzyski, otwarty, wesoły, wielu sprawności uczy się zupełnie sam. Jak twierdzą lekarze, jest opóźniony i dlatego chodzimy na wspomaganie rozwoju, ale dla nas to wspaniałe, normalne dziecko.

               – Uważamy, że jakkolwiek możemy inaczej rozumieć obietnice Boże, to zostaliśmy wysłuchani przez Boga w naszych modlitwach zanoszonych przez wstawiennictwo Matki Naszej Najukochańszej Maryi, św. ojca Stanisława Papczyńskiego (który jest też patronem zagrożonego życia) oraz świętego Dominika patrona matek w ciąży i dzieci poczętych (Pasek i modlitwę dostaliśmy od Sióstr Dominikanek). Codzienna modlitwa z mężem pogłębiła też naszą wiarę, zaufanie do Boga oraz miłość do Niego i naszego wspaniałego Stasia. Bóg nigdy nie daje nic ponad to, co możemy znieść. Na koniec dodam, że rok później urodził nam się Szymonek, zupełnie zdrowy, drugi synek. Chwała Panu! – kończy swoją opowieść Pani Joanna.

Opracował: Janusz Komenda

Zarządzaj zgodami plików cookie

Informujemy, że niniejsza strona internetowa wykorzystuje pliki „cookies”. Szczegółowe informacje na temat gromadzonych plików „cookies” znajdują się w Polityce prywatności. Użytkownik poprzez kliknięcie przycisku „Akceptuję” wyraża zgodę na przetwarzanie plików „cookies”. Użytkownik może zmienić opcje przetwarzania plików „cookies” poprzez kliknięcie przycisku „Ustawienia”, a następnie wybór plików „cookies”, na które wyraża zgodę. W przypadku klieknięcia przez użytkownika przycisku "Odmawiam" przetwarzaniu będą podlegać jedynie konieczne pliki "cookies".