Matka Boża Fatimska od najmłodszych lat towarzyszyła mi w moim życiu. Odkąd pamiętam, zawsze gdy coś mnie trapiło lub miałam jakiś problem, chwytałam za różaniec i modliłam się do Najświętszej Panienki. Od razu robiło mi się jakoś lżej na sercu i kłopot mijał. Dlatego gdy tylko otrzymałam propozycję przystąpienia do Apostolatu Fatimy, od razu skorzystałam. Przy okazji chciałam dodać, że ubiegły rok dla mnie wyjątkowo ciężki. Walczyłam z ZUS-em o wyższą emeryturę, co kosztowało mnie sporo zdrowia i nerwów. Ta instytucja w wyjątkowy sposób potrafi uprzykrzyć człowiekowi życie. Do tego doszła rodzinna tragedia – brat zginął w wypadku samochodowym. Do dziś nie wiemy co było tego przyczyną. Biegli uznali, że zasłabł i uderzył w drzewo. Nikt tego nie widział i pomoc przybyła za późno. Powoli dochodzę do siebie po tej stracie i wciąż odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
Bogumiła
Apostolat Fatimy działający przy Instytucie Ks. Piotra Skargi zrzesza osoby w różnym wieku, z różnych grup społecznych, rozsiane po całym kraju. Jest ich już ponad 40 000. Wszystkich łączy miłość do Matki Bożej i troska o katolicką Ojczyznę. Z każdym numerem będziemy przybliżać ich sylwetki. Tym razem prezentujemy małżeństwo ze śląskich Ornontowic – Monikę i Adama Piekarzów.
Pan Adam został korespondentem Instytutu w drugiej połowie 2008 roku. – Byłem już wtedy po ślubie i przeprowadziłem się z Gliwic do Ornontowic – wspomina. – Moja żona Monika wiedziała o Instytucie od swojej mamy. W jednym z otrzymanych listów była zachęta do wstąpienia do Apostolatu Fatimy.
Przedstawiamy sylwetkę kolejnego Apostoła Fatimy. Jego historia pokazuje, że powinniśmy się stale modlić o dostrzeżenie i zrozumienie znaków, drogowskazów, jakie stawia w naszym życiu Pan Bóg i Jego wysłannicy. Ich właściwa interpretacja prostuje nasze ścieżki i zbliża do tajemnicy zmartwychwstania.
Dominik Wize, grafik komputerowy ze Słupna koło Radzymina, tak wspomina swoją młodość: – Kiedyś nie rozumiałem słów Jezusa, że „trzeba się powtórnie narodzić” (J 3, 5–7). Podobnie dzisiaj – młodzi ludzie tego nie pojmują. Ale oni zwyczajnie nie szukają. Trzeba się zwrócić w odpowiednią stronę, rozbudzić w sobie duchowość. Inaczej będą mieli wrażenie, że się czołgają, a nie idą.
– Ludzie łatwo popadają w zwątpienie, poddają się, rezygnują. Nie tędy droga! Trzeba być konsekwentnym w tym, czego się podejmuje w swoim życiu – mówi Teresa Majerowska, Apostoł Fatimy. Właśnie taka postawa przynosi efekty, a najcenniejszym owocem jest wzrost duchowy. Pozostawanie w Apostolacie z pewnością w tym pomaga.